gru 07 2002

>


Komentarze: 1
 

Misiek jest kochany.....dostalam swieczke taka pachnaca..... J J J i w ogole wczoraj znowu u niego siedzialam do 12....czasami jest denerwujacy i chwilami nie możemy się dogadac, ale to chyba normalne, bo on jest z Marsa a ja z Wenus.....przy nim czuje się taka potrzebna.....w domu moja mama na wszystko narzeka.....choc chyba nawet nie zdaje sobie z tego sprawy.....w szkole anglistka mnie gnebi, nie wiem za co.....za jakies wyimaginowane unikanie przez mnie angola.......ale sobie wymyslila?....a z nim jest tak dobrze :)))

Wczoraj byla smieszna sytuacja, bo przyszlam do niego, stoje przed drzwiami, zadzwonilam dzwonkiem....a tu drzwi otwiera jakas blondyneczka mowi mi czesc i wychodzi....ja zdziwko na maxa.....:).....pozniej sie okazalo ze to jakas Gosia....kumpela.....podobno ;).....ta a koledzy wysylaja mu esemesy konczac: "papa kochanie;*" :))) hehe....Opowiedzial mi troche o swojej bylej, tzn. samo tak wyszlo.....chodzili ze soba dwa lata, zerwali dwa miechy temu i od tej pory jej nienawidzi......bo go zdradzila.....a teraz do niego pisze i chce zeby przyjechal.....haha....ja go nie wyporzycze ;) :)....i tak sie zastanawialam czy moze Maciek tez mnie nienawidzi....nie wiem w sumie za co by mial mnie nienawidzic...ale w koncu w ogole sie nie odzywa, a niby, a niby mielismy zostac na stopie kolezenskiej....fajna sciema.....chcialabym to jakos zmienic, zeby na serio bylo przynajmniej na stopie neutralnej, ale nie wiem jak to zrobic, czy znowu jakos opacznie nie zrozumie moich slow.....jesli macie jakis pomysl to napiszcie......wiem ze po pierwsze i najwazniejsze jest tez to zbeym ja nie miala do niego o nic zalu i nie chciala juz mu nic wypominac, bo to co bylo to bylo.....zakonczony rozdzial...

Martwie się matura bo mi się wydaje ze nic nie umiem, a nie mam na nic czasu....nie mam nawet czasu żeby polazic za sukienkami na studniowke......robie ten glupi angielski 2-3 godziny dziennie, a na lekcji i tak nie jestem w stanie nic powiedziec ze strachu......to zycie jest popierdolone.....

Beaty matka jednak chce ja wygnac z domu, siostra tak samo, a dziadek tez ich wspiera.....jest mi jej zal....ale nie wiem jak moglabym jej pomoc.....ona by chciala jutro do mnie przyjechac, ale jutro to jest jedyny dzien kiedy będę się mogla w spokoju czegos pouczyc i znalesc chwilke na spotkanie z J.......moja maa była w szoku jak się o tym dowiedziala ( o Beacie), ale powiedziala ze to musi być wina obu stron i ze może ona mi wszystkiego nie mowi.....ja już sama nie wiem.....jest mi jej zal, ale dla mnie to  jest niepojete żeby się codziennie z kims klocic i zwiewac z domu....żeby się klocic o jakies glupie ulozenie roz.....ja bym się poplakala i zamknela w jakims pokoju, nawet w lazience, a nie od razu uciekala......wiem ze najlatwiej jest powiedziec nie wiem jak jej pomoc....ale przeciez u mnie nie zamieszka, bo u mnie nie ma miejsca, ja tez musze myslec o sobie i myslec o swoim zyciu i o problemach w mojej rodzinie.....Może dobrze byloby gdyby wyjechala do tego Gdanska.....dla mnie to jest tez niezrozumiale ze w takiej sytuacji nie szuka pomocy u rodziny , tylko u obcych ludzi.....

 

*niekochana* : :
07 grudnia 2002, 15:17
eeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee nie mam żądnych pomysłów P.S chciało ci się pisać taką długą notkę hehe :)

Dodaj komentarz