Archiwum listopad 2002, strona 2


lis 10 2002 *oddawac czy nie?*
Komentarze: 2

Jak to jest jak para zrywa.....

Powinni sobie wszystko oddac czy zostawic cos na pamiatke?....

Ja uwazam ze wszystko!. jesli ktos mnie zranil to nie chce miec po takiej osobie pamiatki, zwlaszcza ze dobrze pamietam, nawet po kilku latach nie tylko zalety ale rozniez wady danej osoby, mam pamiec fotograficzna wiec nie potrzebuje jego fotografi, moge go stworzyc w umysle....ale nie wazne nie o tym.

Wyslalam mu wiadomosc na g-g ze chce odzyskac kartke ktora dalam mu na dzien chlopaka.....

Kartka byla wyjatkowa i dlugo ja mialam by komus dac, ale dalam niewlasciwej osobie, wiec chcialam ja z powrotem....powiedzial ze jak chce....czyli odda....

Tylko gadalam z ludzmi i wszyscy zanegowali moje postepowanie powiedzieli ze tak sie nie robi....kto daje i odbiera niech sie w piekle poniewiera....a chuj....moge sie poniewierac, ale to co moje powinno do mnie wrocic.....Moze jestem zla, bo ja mu dalam wiecej "rzeczy" (i nie tlyko) niz on mnie.....milosc nie liczy....ale milosci juz nie ma wiec wyliczam....

 

*niekochana* : :
lis 09 2002 o nim.....i o mnie
Komentarze: 1

....analizowalam moj zwiazek z M.,plakalam, smialama sie, przekponywalam sama siebie o slusznosci zerwania, a wtedy znowu mi sie przypomnialo cos milego itd.....w sumie to prawda ze przez piersze 2-3 miechy bylo o wiele lepiej niz pod koniec...ale ja ciagle mialam nadzieje ze da sie to zminic...... wiesz czasem jest mi cholernie wstyd tego co robilismy i przez to tez mi sie plakac chce.....bo nie wiem nawet co on mowi swoim znajomym o mnie, wiem ze te ostatnie moje smsy byly za ostre i ze przesadzilam, co pewien czas mi sie przypomina ten obraz jak ze mna zrywal.....paranoja.....mialam tak tlyko wczoraj....nie mam pojecia czemu....ale wiesz to jest chore....ide przez park....i od razu mi sie przypomina gdzie siedzielismy, ide kolo  Marysienki albo Wloskiej Chaty i patrze czy go tam nie ma z inna laska.....chore, bo nawet jesli by byl to ma do tego prawo, jest wolny.....nie wiem co mam zrobic...wypisalam sobie jego wady i zalety, wad bylo chyba 3 razy wiecej ale mnie i tak go brakuje....i znowu becze.....to jest chore.....skasowalam jego numer tel. zeby przypadnkiem nie pingnac ani nie zadzwonic...g-g tez, ale wlasnie przed chwila przeszukalam wszystkie maile zeby znalesc ten numer.....to jest chore.....glupie uczucia , nienawidze tak......

 
....W ogole chyba sie nie powinnam z J. spotykac....mam za malo czasu na nauke, a jak w tamtym tyg. mialam duzo i sie duzo uczylam to malo myslalam o M....to jest chore! Jak byla dzieewczya, nie mam do niczego prawa. nie mam prawa zadzwonic. nie mam prawa sie umowic. nie mam prawa napiszac. I znowu wygral.....chwilami to go nienawidze tak na maxa.....kiedy Marek Z konina powiedzial mi ze nienawisc to jest najlepszy sposob na milosc....kurwa jakie to wszystko beznadziejne.....czasem chcialabym sie z nim kumplowac (ale on ma swoich znajomysch, moze lepszych, ciekawszych)....moze juz sie z kims spotyka.....czasem chcialabym mu zalesc cholernie za skore i wywiac jakis numer ( ale wiem ze to glupie, bo skoro on mnie nie chce to i tak mu to zwisnie...)....jakie to jest chore....po prostu chore.....chore odkad zaczelo sie psuc......i wiesz co jeszcze widze, scene jak na polowinkach kosciuchy mi powiedzial ze jestem pierwsza dziewczyna w ktorej sie tak na serio zakochal........nienawidze przypominac sobie tych klamstw........Boze blagam cie usun te 4 miechy z mojej pamieci, ulecze mnie z tej choroby!
I powiedz mi co ja mam zrobic? wiem ze do siebie nie pasujemy, wiem ze nam nie wyszlo, wiem ze jemu raczej nie zalezy zeby sie ze mna przyjaznic, ale ja bylabym w stanie udawac ze nie mam do niego zalu, zlosci itp....tylko po co? po co mi te mysli?
Ostatnio sie zastanawialam czy gdybym umarla to czy by przyszedl na moj pogrzeb.......nie wiem......czasem mam wrazenie jak sobie przypominam to zerwanie ze on mnie nie nawidzi.....chcialabym wyslac mu jakas message na g-g ale nawet nie wiem na jaki temat....boje sie ze znowu zrobie cos nie tak....
 
Ostatnio tez czytalam ze sportowcy sa mniej wrazliwi.....nie wiem....moze .....w kazdym mac razie .....e nic.....nie chce z nim byc, tylko jak sie mam pozbyc tych glupich mysli? wiesz on mi chyba powinien oddac ta kartke co mu dalam na dzien chlopaka.....(" choc wiem ze czasem jestem zla i upiorna i zatruwam ci zycie to wiem ze nigdy nie zamienilbys mnie na jakas inna zuzie??!! kurwa ale zamienil!!!! to powienien mi  to oddac....chuj zjebany, ta Metaxe za 100 zl tez mi powienien oddac i ta maskotke.....tak sie powinno robic jak ktos kogos zostawia, wrocic mu to co dostal i kupic plaster zeby skleic zlamane serce)
Nie chce juz kurwa plakac, bo mam tego wszystkiego dosyc, mam dosyc mysli o nim.....won....i  mam dosyc pisznia bo zaczynam sie coraz bardziej wywnetrzac,,,,czy jakto sie mowi
 
aha piosenka mi sie przypomniala: "kiedys bylam roza dla twojego serca, kiedys bylam roza twoja, dzis nie jestem juz........od czasu do czasu jakbym slyszala nadal jak przechodzisz przesz moj prog mily, od czasu do czasu choc wiem ze nie mam prawa bo nie ejstem twoja juz...."
*niekochana* : :
lis 06 2002 uch.....
Komentarze: 0

Jejku jak on mnie kreci : ) po prostu nie mogę....tzn mogę....bo nie calowalismy się ...tylko to uczucie kiedy wiesz ze ktos ma na ciebie straszna ochote, siedzi obok, dotyka twojej dloni, wlosow....oj.....a ty prawie odlatujesz, ale się powstrzymujesz....i wyobrazasz sobie jak byloby wam cudownie w lozku....uch....I love it.....

*niekochana* : :
lis 04 2002 no (?) doubts
Komentarze: 1

Mam watpliwosci...co do tego czy mogę być z jakims gosciem, myslac jeszcze troszeczke o innym....lepiej ryzykowac...i może zranic pewna osobe, czy się powstrzymac i tez zranic pewna osobe (ta sama)....hmm a ja? Pomyslmy o sobie....jest mi z nim spoko wiec chyba powinnam sprobowac, zwlaszcza ze ja nie umiem odmawiac.....on jest taki kochany, wrazliwy, cichy, spokojny, raczej obserwator niż uczestnik, delikatny....w sumie wzruszaja mnie te miny, spojrzenia.......doszlam do pierwszej granicy.....Pierwsza granice jest wtedy gdy mam zdecydowac czy chce się z kims spotykac czy nie, gdy mamy być para......choc On jeszcze mi tego nie zaproponowal, ale jestem pewna ze to zrobi, predzej czy pozniej.......a w myslach nadal tkwi ten Szatan i cicha nadzieja ze będę mogla z nim pogadac a jednoczesnie wielka chec dosrania mu.....taski to już mój diabelski charakter........: ) .......wiem ze nie oplaca mi się o nim myslec, tylko napierac dalej na to zakrecone zycie i czekac co przyniesie kolejny dzien.....

 

Hmmm nie pamietam jaki wydawal mi się tamten na poczatku naszej znajomosci, ale z pewnoscia wydawal mi się inny niż okazal się w rzeczywistosci.....tylko mnie to ciagle meczy, jak facet może mowic ze kogos kocha a za 2 tygodnie zrywac.....to mnie smuci.....czy każdy tak klamie? Mogę to w sumie sprawdzic....nie ustane poki nie znajde jakiegos który powie prawde i będzie jej wierny do konca zycia : )

*niekochana* : :
lis 04 2002 it's o.k.
Komentarze: 0
Wczoraj spedzilam 5 godzin z kumplem mojego kuzyna....bardzo fajny, bardzo mily, bardzo inny niz moj byly....:)....moze wyniknie z tego jakas ciekawa blizsza znajomosc :)....tylko nie myslcie sobie ze ja tak zmieniam gosci jak rekawiczki, bo wcale tak nie jest :)....pozdro I'M HAPPY :)
*niekochana* : :