....analizowalam moj zwiazek z M.,plakalam, smialama sie, przekponywalam sama siebie o slusznosci zerwania, a wtedy znowu mi sie przypomnialo cos milego itd.....w sumie to prawda ze przez piersze 2-3 miechy bylo o wiele lepiej niz pod koniec...ale ja ciagle mialam nadzieje ze da sie to zminic...... wiesz czasem jest mi cholernie wstyd tego co robilismy i przez to tez mi sie plakac chce.....bo nie wiem nawet co on mowi swoim znajomym o mnie, wiem ze te ostatnie moje smsy byly za ostre i ze przesadzilam, co pewien czas mi sie przypomina ten obraz jak ze mna zrywal.....paranoja.....mialam tak tlyko wczoraj....nie mam pojecia czemu....ale wiesz to jest chore....ide przez park....i od razu mi sie przypomina gdzie siedzielismy, ide kolo Marysienki albo Wloskiej Chaty i patrze czy go tam nie ma z inna laska.....chore, bo nawet jesli by byl to ma do tego prawo, jest wolny.....nie wiem co mam zrobic...wypisalam sobie jego wady i zalety, wad bylo chyba 3 razy wiecej ale mnie i tak go brakuje....i znowu becze.....to jest chore.....skasowalam jego numer tel. zeby przypadnkiem nie pingnac ani nie zadzwonic...g-g tez, ale wlasnie przed chwila przeszukalam wszystkie maile zeby znalesc ten numer.....to jest chore.....glupie uczucia , nienawidze tak......
....W ogole chyba sie nie powinnam z J. spotykac....mam za malo czasu na nauke, a jak w tamtym tyg. mialam duzo i sie duzo uczylam to malo myslalam o M....to jest chore! Jak byla dzieewczya, nie mam do niczego prawa. nie mam prawa zadzwonic. nie mam prawa sie umowic. nie mam prawa napiszac. I znowu wygral.....chwilami to go nienawidze tak na maxa.....kiedy Marek Z konina powiedzial mi ze nienawisc to jest najlepszy sposob na milosc....kurwa jakie to wszystko beznadziejne.....czasem chcialabym sie z nim kumplowac (ale on ma swoich znajomysch, moze lepszych, ciekawszych)....moze juz sie z kims spotyka.....czasem chcialabym mu zalesc cholernie za skore i wywiac jakis numer ( ale wiem ze to glupie, bo skoro on mnie nie chce to i tak mu to zwisnie...)....jakie to jest chore....po prostu chore.....chore odkad zaczelo sie psuc......i wiesz co jeszcze widze, scene jak na polowinkach kosciuchy mi powiedzial ze jestem pierwsza dziewczyna w ktorej sie tak na serio zakochal........nienawidze przypominac sobie tych klamstw........Boze blagam cie usun te 4 miechy z mojej pamieci, ulecze mnie z tej choroby!
I powiedz mi co ja mam zrobic? wiem ze do siebie nie pasujemy, wiem ze nam nie wyszlo, wiem ze jemu raczej nie zalezy zeby sie ze mna przyjaznic, ale ja bylabym w stanie udawac ze nie mam do niego zalu, zlosci itp....tylko po co? po co mi te mysli?
Ostatnio sie zastanawialam czy gdybym umarla to czy by przyszedl na moj pogrzeb.......nie wiem......czasem mam wrazenie jak sobie przypominam to zerwanie ze on mnie nie nawidzi.....chcialabym wyslac mu jakas message na g-g ale nawet nie wiem na jaki temat....boje sie ze znowu zrobie cos nie tak....
Ostatnio tez czytalam ze sportowcy sa mniej wrazliwi.....nie wiem....moze .....w kazdym mac razie .....e nic.....nie chce z nim byc, tylko jak sie mam pozbyc tych glupich mysli? wiesz on mi chyba powinien oddac ta kartke co mu dalam na dzien chlopaka.....(" choc wiem ze czasem jestem zla i upiorna i zatruwam ci zycie to wiem ze nigdy nie zamienilbys mnie na jakas inna zuzie??!! kurwa ale zamienil!!!! to powienien mi to oddac....chuj zjebany, ta Metaxe za 100 zl tez mi powienien oddac i ta maskotke.....tak sie powinno robic jak ktos kogos zostawia, wrocic mu to co dostal i kupic plaster zeby skleic zlamane serce)
Nie chce juz kurwa plakac, bo mam tego wszystkiego dosyc, mam dosyc mysli o nim.....won....i mam dosyc pisznia bo zaczynam sie coraz bardziej wywnetrzac,,,,czy jakto sie mowi
aha piosenka mi sie przypomniala: "kiedys bylam roza dla twojego serca, kiedys bylam roza twoja, dzis nie jestem juz........od czasu do czasu jakbym slyszala nadal jak przechodzisz przesz moj prog mily, od czasu do czasu choc wiem ze nie mam prawa bo nie ejstem twoja juz...."